dino

dino

25 listopada 2016

Ultimate Basics... czyli maty prawie idealne :)

Nie moglam sie oprzec tej paletce. To znaczy opieralam sie dosc dlugo ale kusila mnie z kazdego zakatka internetu. Jak dobrze, ze akurat mialam urodziny... to taki ladny powod, zeby sobie kupic cos ladnego i srednio potrzebnego do zycia ale za to do szczescia i spokoju duszy :)


Matow nie mam za duzo w mojej kolekcji a ta paletka wydala mi sie idealnym uzupelnieniem.


Urban Decay i kolejna z palet czyli Naked Ultimate Basics to 12 matowych cieni zamknietych w plastikowej kasetce z lusterkiem i dwustronnym pedzelkiem, ktory jak wiadomo albo sie przydaje albo nie. Jedyny cien, ktory nie do konca jest cieniem matowym to Blow, ten ma w sobie cos z perly albo satyny.


Zestaw cieni taki uniwersalny, spokojny i zrownowazony... idealny na dzienne makijaze ale poniewaz cienie sa dobrze napigmentowane, bo mozna tez wyczarowac cos mocniejszego.


Kazdy cien ma swoja nazwe, mamy to podane pod cienami oraz na opakowaniu, wiec nie bede ich wszystkich wymieniac. 12 cieni kazdy po 1.2g wyprodukowane w stanach.


Jak juz pisalam wyzej pigmentacja jest bardzo przyjemna, szczegolnie przy matowych cieniach czesto jest tak, ze fajnie wygladaja w kasetce a potem nic na oku nie widac. Tu raczej nam to nie grozi, choc wiadomo, ze te jasne kolory nie beda zbyt widoczne.


Swatche zrobione w swietle dziennym bez flesza, jak widac kolory prezentuja sie interesujaco. Z tym, ze najlepiej naklada sie je wlasnie tym zalaczonym pedzelkiem i ogolnie dobrze wspolpracuja z syntetycznym wlosiem. Dobrze sie nakladaja i rozcieraja... ogolnie jestem bardzo zadowolona.


Taki tam zwyklaczek na szybko... bardzo przyjemnie sie tymi cieniami maluje. I bede po nie dosc czesto siegac. Trwalosc makijazu to wiadomo kwestia indywidualna, na bazie trzyma sie calkiem dobrze... to tez zalezy od bazy.


Na pewno warto jej sie przyjrzec z bliska :)


5 listopada 2016

Garnier Skin Naturals plyn miceralny 3w1

Mozna by dlugo i zawile ale poniewaz nie musze, nikt mi na rece nie patrzy to ogranicze sie do tego co wazne. Bo w przypadku takich produktow nie ma co pisac elaboratow... albo sie taki kosmetyk sprawdza albo nie i zadne czarowanie nie pomoze.


Przez dlugi czas mialam ulubionego micela i pisalam o nim juz wczesniej pare razy. LRP sluzyl mi wiele lat i wcale nie szukalam czegos innego. Krotko przed urlopem trafilam w sklepie na miniaturki micela do skory normalnej i wrazliwej z Garniera.


Wzielam z ciekawosci i dlatego, ze mini produkty sa idealne na urlop a przy okazji byla to dobra okazja do przetestowania. Kiedys uzywalam pielegnacje tej firmy i pamietam, ze dobrze mi sluzyly.


I musze przyznac, ze pozytywnie mnie zaskoczyl. Bezsmakowy (to co mnie irytuje w Biodermie), bez zapachu i przede wszystkim dobrze zmywa makijaz i oczyszcza skore a do tego jest wydajny. Zuzylam dwie miniaturki i kupilam duze... 400 ml. Micel zostanie ze mna na dluzej, bo do tego przy cenie 3,50€ jest nie do pobicia. Wiadomo katdej sluzy co innego ale jezeli wydaje mi sie, ze jezeli ktos jest na poszukiwaniu dobrego micela, ktory dostepny jest w praktycznie kazdej drogerii i ogolnie wszedzie tam gdzie sa kosmetyki tej firmy... to warto mu sie blizej przyjrzec.