dino

dino

17 września 2017

Paradise Extatic Mascara od L’Oréal

Ciekawosc i intuicja popchnely mnie w kierunku tego produktu, bo ogolnie wiadomo, ze drogeryjne tusze rzadko kiedy u mnie goszcza... po prostu mi nie odpowiadaja... a to konsytencja albo szczotka, ktora u mnie sie nie sprawdza albo po prostu nie pasuja mi pod wzgledem jakosci. Ten tusz pojawil sie jakis czas temu na europejskim rynku, po tym jak zrobil szal w stanach. Porownywano go do innego drozszego produktu firmy Too Faced, ktory tez cieszy sie duza popolarnoscia ale tez ma swoje wady. Ogolnie porownania w internecie wypadaja na korzysc Loreal, wiec zdecydowalam sie tylko na ten i to byl dobry wybor. 


Wedlug producenta tusz ma zwiekszac objetosc, pogrubiac, wydluzac i zageszczac. Zawarty w niej olejek rycynowy ma pielegnowac rzesy.  Koszt w Niemczech to 11 - 12 € zawartosc to 6,4 ml.

Szczoteczka jest miekka, dobrej wielkosci... nie jest ani za mala ani za duza, wloski ma w lekkim nieladzie, co jest tu jak nabardziej celowe, w ten sposob ma pokryc tuszem kazda rzese. Ja takie szczotki bardzo lubie, dla mnie jest prawie idealna. Ilosc tusz na szczotce tez jest wystarczajaca.


Konsystencja tez jak najbardziej mi odpowiada. Mam wrazenie, ze on taki bardziej suchy jest... czyli cos co lubie najbardziej. Nie ma dla mnie nic gorszego jak szczotka totalnie oblepiona klejacym albo zbyt mokrym tuszem. Wtedy od razu moge sobie darowac, bo z doswiadczenia wiem, ze nic z tego nie bedzie. Tu pierwsze spojrzenie i mile zaskoczenie, ze tusz ma wlasnie bardzo przyjemna gestosc ale nie jest klejuchem. To zadecydowalo o tym, ze wyladowal w moim koszyku. 


Jak juz pare razy wspominalam na insta... to dla mnie kosmetyczne zaskoczenie tego roku. Bardzo pozytywne zaskoczenie i jezeli dalej tak dobrze bedzie mi sluzyl, to pozostane przy nim dluzej. Szkoda tylko, ze ten pielegnacyjny aspekt... czyli zawartosc olejku rycynowego nie bedzie jakos specjalnie porywajacy. Na to nawet nie licze. Naprawde mozna bylo dac go troche wiecej a tak znajduje sie praktycznie na samym koncu skladu... dlugo trzeba go szukac a co za tym idzie, wiadomo ze ilosc znajdujaca sie w produkcie jest minimalna. No ale jakby nie bylo jest, wiec nie bede sie czepiac. Rzesy i tak hoduje na odzywkach. 

Efekt jaki daje na rzesach bardzo mi sie podoba. W poprzednim poscie jest zblizenie na rzesy i tam dobrze widac, jak prezentuje sie jedna wartswa. Wyglada mimo wszystko naturalnie ale przy tym ladnie podkresla rzesy i sprawia, ze sa widoczne nawet przy mocniejszym makijazu. Ja nie oczekuje dramatycznych efektow sztucznych rzes, wiec dla mnie efekt jest jak najbardziej zadowalajacy. Dokladnie tak powinny wygladac moje rzesy potraktowane tuszem. Ja nie lubie tez nakladac kolejnych warstw, wiec nie wiem jak wtedy by wygladaly ale pewnie efekt bylby mocniejszy i bardziej drama... to pozostawie tym, co takiego efektu szukaja. Tusz wytrzymuje na rzesach spokojnie caly dzien bez zmian... nie osypuje sie, nie robi pandy. Na rzasach przy malowaniu nie ma klumpow i ja co prawda musze rzesy potem przeczesac ale to drobnostka, bo czesze w sumie po kazdym tuszu :)


***

Sklad: Aqua/ Water, Paraffin, Potassium Cetyl Phosphate, Copernicia Cerifera Cera/ Carnauba Wax, Ethylene/ Acrylic Acic Copolymer, Styrene/ Acrylates/ Ammonium Methacrylate Copolymer, Cera Alba/ Beeswax, Synthetic Beeswax, Bis- Diglyceryl Polyacylapaptide- 2, Polybutene, Cetyl Alcohol, Steareth- 20, Glyceryl Dibehenate, Steareth- 2, Phenoxyethanol, Hydroxyethylcellulose, Acacia Senegal Gum, Tribehenin, Caprylyl Glycol, Glyceryl Behenate, Sodium Dehydroacetate, Hydrogenateg Jojoba Oil, Hydrogenated Palm Oil, Disodium EDTA, Butylene Glycol, Sodium Laureth Sulfate, Tetrasodium EDTa, Ricinus Communis Oil/ Castor Seed Oil, Maltodextrin, Potassium Sorbate, BHT, Centaurea Cyanus Flower Extract 


9 września 2017

Chanel Les 4 Ombres Road Movie... jesienne inspiracje :)


Za oknem tak juz bardzo jesiennie... czas wyciagnac cieple swetry i szaliczki. Wiekszosc firm wypuscila juz swoje jesienne kolekcje i choc zapieralam sie, ze nic nie kupie... to jak zobaczylam nowa paletke, natychmiast przepadlam i wiedzialam, ze musze ja miec. Opakowanie standardowe od lat... uwielbiam ta prostote i czern chanelowych opakowan.


W ofercie sa dwie palety i obie cudne ale ja sie ograniczylam do jednej, tu przekonalo mnie zestawienie kolorow. Wlasnie takie jesienne idealne dla mnie. Zawartosc to 2g


Road Movie to dwa cienie, ktore sa praktycznie matowe i dwa z polyskiem... bardzo mi sie podoba takie polaczenie. Chanel do tej pory przewaznie mial bardziej blyszczace cienie i te sa tez prasowane. W tej drugiej paletce wygladaly na wypiekane, tak jak to kiedys w europejskich wersjach bylo. Na szczescie nasycenie w obu przypadkach jest rewelacyjne i tu widze jak wiele zmienilo sie w przeciagu ostatnich lat. Duza konkurecja zmusila wiele firm do poprawienia jakosci swoich cieni i bardzo mnie to cieszy.


Widac to juz na swatchach, ktore bez bazy prazentuja sie swietnie. Dwa srodkowe cienie maja polysk ale nie jest to typowa perla, te sa o wiele bardziej subtelne.


Paletka daje nam sporo mozliwosci mimo, ze mamy tylko 4 cienie. Mozna nia zrobic rozne werjse dziennych makijazy ale mozna tez wyczarowac cos mocniejszego na wieczor. Ja oczywiscie mam je nalozone na baze ale nie po to zeby wydobyc z nich kolor, bo tego naprawde nie trzeba... po prostu inaczej sie cienie u mnie nie trzymaja i tu bez wzgledu na firme. W kazdym badz razie jestem bardzo zadowolona z zakupu i chetnie po nie siegam... na przemian z YSL, ktora jakis czas temu pokazywalam :)


Pozostale kosmetyki uzyte w makijazu.