dino

dino

21 października 2017

Retusz w sprayu do wlosow... L'Oreal kontra Syoss :)

Uzywam juz od dluzszego czasu... czasami niestety nie udaje mi sie zdazyc zafarbowac wlosy i pojawia sie moja siwizna. Tak tak... starosc nie radosc ;) ... ilosc siwkow czasami mnie przeraza. Farbuje wlosy od tylu lat, ze nawet nie wiem jak aktualnie wygladaja moje naturalne. Oprocz tego, ze sa dosc jasne, mysie i w duzym stopniu siwe. Dlatego lubie tego typu retusze, czasami ratuja mi zycie i nie wygladam jak wyplosz. Wiadomo, ze nie wszystkim bedzie pasowac ale ja jestem bardzo zadowolona i jak tylko mi sie konczy, to kupuje kolejne opakowania.


Jako pierwszy trafil do mnie L'Oreal Magic Retouch w kolorze ciemnobrazowym/czarnobrazowym. To chyba aktuanie moj ulubieniec i bardzo chetnie po niego siegam. Dostepny jest praktycznie w kazdej drogerii, wydajnosc tez jest calkiem w porzadku ale ostatnio widzialam tez taki w wersji profesionalnej i bardzo jestem ciekawa, czy jest jakas roznica. Moze kiedys sprawdze.


Dzis chcialam napisac o innym produkcie, ktory jakis czas temu zobaczylam w sklepie i ciekawa bylam czy bedzie lepszy od L'Oreala. Syoss  (ja mam w kolorze ciemnobrazowym) tez jest ogolnie dostepny, wiec myslalam, ze moze bedzie dobrym zamiennikiem.


Oba kosmetyki maja taki sam sposob aplikacji... to co mnie pchnelo w kierunku Syossa to wieksza zawartosc 120 ml to sporo wiecej w porownaniu do L'Orealowych 75 ml.


Niestety Syoss sie u mnie nie sprawdza. Nie chodzi o trwalosc, czy kolor... bo to jest ok. W przypadku L'Oreal aplikacja jest o wiele przyjemniejsza i wyglada to o wiele naturalniej. Koncowka o wiele lepiej rozpyla produkt, ktory rownomiernie pokrywa odrost. Syoss bardzo mocno psika, przez to zamiast na wlosach laduje na skorze glowy, co wyglada niezbyt dobrze...zeby nie powiedziec, ze fatalnie. Do tego jest bardziej mokry i czasami wylatuja wieksze krople. Co plami wszystko dookola albo laduje na przyklad w oku... co uwierzcie mi, nie jest zbyt przyjemne. Roznice w rozpylaniu widac dosc dobrze na ponizszym zdjeciu.


Jakos bede musiala tego Syossa zuzyc ale wiem, ze wiecej go nie kupie. Pozostane na razie przy L'Oreal az nie trafie i o ile trafie na cos lepszego.Prawde mowiac nie znam zandych innych produktow tego typu... tzn. firm, ktore cos takiego robia.

14 października 2017

post o pustych opakowaniach :)


Obiecalam sobie, ze nie bede gromadzila opakowan miesiacami, bo potem tylko o nich zapominam i zalegaja mi w szufladzie. Dzieki temu kolejne denkowe posty nie beda zbyt dlugie. Tym razem mam pare produktow pielegnacyjnych i pare kolorowych :)


Skindinavia No More Shine Makeup Finish mial byc najlepszym plynem utrwalajacym makijaz. Niestety u mnie jakos specjalnie sie nie sprawdzil, wiec wiecej go nie kupie... nie dosc, ze trudno dostepny, to nie dla mnie.

Bumble and Bumble Color Minded Shampoo dobry i delikatny szampon do wlosow farbowanych. Wydajny i bardzo milo sie go uzywalo. Delikatny dla skory glowy.

Chanel Mousse Douceur moja ulubiona pianka do mycia twarzy. Wydajnosc niesamowita... sluzyla mi wyjatkowo dlugo i w sumie szkoda mi bylo troche, ze sie skonczyla, bo z tego co kojarze, wycofano ja ze sprzedazy. Z tym, ze na szczescie znalazlam cos innego ale o tym innym razem. Swietnie myla i przede wszystkim oczyszczala, nie wysuszala mi skory. Wiadomo lepiej jak nie dostala sie do oka, bo wtedy potrafila piec ale w koncu nie byla przeznaczona do mycia oczu ;)

La Solution 10 de Chanel kocham dozgonnie i co jakis czas kupuje kolejne opakowanie. Prosty skad, ktory moja skora bardzo lubi. Szczegolnie latem lubilam go uzywac. Na pewno do niego wroce. Dobrze nawilzal i odprezal skore, pewnie w jakis sposob odzywial ale jest delikatny i przyjemny. Wydajnosc tez calkiem w porzadku.

La Roche - Posay Effaclar plyn micelarny dla mieszancow, ktory oczyszcza ale nie wysusza. Kupuje co jakis czas, jak mam wrazenie, ze moja skora potrzebuje. Zawsze dobrze mi sluzy, dlatego chetnie do niego wracam.

Chanel Le Lift Creme Riche od paru lat ulubiony odzywczy krem na noc. Pisalam o nim juz kilka razy, kolejne opakowanie czeka w szufladzie.

Organique cukrowa pianka peelingujaca taki przyjemny bajer do mycia. Ladnie pachnie i milo pouzywac dla odmiany.


Chanel Poudre Cristalline to byl moj ulubieniec... przez lata. Mam jeszcze ostatnie opakowanie Le Blanc, co jest w sumie tym samym pudrem. A potem bedzie smuteczek i poszukiwanie czegos innego.

Chanel Les Beiges Healthy Glow Foundation podklad ktory sprawial mi troche problemow. Raz mi swietnie sluzyl, potem znowu kompletnie mi nie podchodzil. Ogolnie jakbym miala podsumowac, to bardziej wypadlo by to na plus ale ponownie go nie kupie, sa inne ktore mi lepiej sluza.

Giorgio Armani lasting silg UV foundation zdecydowanie moj ulubieniec. Podklady armanka sluza mi najlepiej a ten jest jednym z najlepszych. Mam dwie ulubione firmy, ktorej podklady sa dla mnie najlepsze i choc od czasu do czasu z ciekawosci kupie cos innego, to ciagle wracam do tych ulubionych.

Guerlain Super Aqua Serum BB+ Hydra SPF 25/PA++ to bebe krem, ktory lubie i swietny jest jako dzienny lekki krem z filtrem. Dobrze nawilza i ladnie wyglada na twarzy. Jeden z lepszych wysokopolkowych bebe kremow.

Diorshow Maximizer Lash Serum uzywalam zarowno pod tusz gdy moje rzesy byly slabsze, jak i jako odzywke na noc. Wiadomo to zupelnie inna bajka niz odzywki typu Revitalash ale i tak uwazam, ze jest do dobry kosmetyk i co jakis czas do niego wracam.

Revitalash uzywam na przemian z Realash... juz nie wiem od ilu lat. Mi sluzy ale po jakims czasie efekt jest slabszy, dlatego musze zmieniac. Nie podraznia mi oczu a i cena z czasem troche sie obnizyla.

Dior Lip Glow to moj ulubiony balsam do ust. Nie trzeba go przedstawiac, pojawial sie juz pare razy u mnie na blogu.

Diorshow Fusion Mono Matte to kremowy cien, o ktorym napisze nizej.

Guerlain Clis D'enfer Mascara jeden z ulubionych tuszy, wracam do niego co jakis czas. Tez juz sie pojawial w moich postach.

Marc Jacobs O!Mega Lash Mascara aktualnie moj faworyt wsrod tuszy, jak widac uzywam namietnie i kolejny jest w uzyciu. Teraz moge w koncu kupowac kosmetyki Marc Jacobs w Niemczech, wiec moja radosc jest ogromna, bo pozostane przy nim tak dlugo, jak dlugo bedzie mi sluzyl i jak dlugo bedzie w sprzedazy.


Wracajac do cienia diorowego w kremie. Ehhhh... to jeden z moich osobistych bubli w ostatnich czasach. Mam pare roznych cieni w kremie, roznych firm... jednie z tym cos takiego sie zrobilo. Uzywac sie go nie da... aktualnie jest to cos miedzy plastikiem i plastelina. Szkoda bo to fajny kolor. Nie wiem czy te nowe maja lepsza formule ale troche sie do nich zrazilam.

***

To byloby tym razem na tyle :)



5 października 2017

kosmetyki do wlosow Balmain... moje wrazenia :)


Do wyprobowania kosmetykow do wlosow Balmain, skusilam sie po dobrych ocenach Inesbeauty. I choc wiem, ze ona ma zupelnie inne wlosy... to i tak postanowilam je przetestowac. Jak sie nie sprawdzi, to sie nie bedzie wiedzialo. A  ja czasami potrzebuje odmiany. 
Zdecydowalam sie na trzy produkty, ktore najbardziej powinny mi odpowiadac. Szampon nadajacy objetosc moim nedznym klaczkom, maska ktora naprawi zniszczenia i nada im blasku i olejek na puszace sie koncowki, ktory nie obciazy i nie zrobi mi smetnych straczkow. 

Wszystkie produkty zawieraja olej arganowy, proteiny jedwabiu i powitamine B.


Wedlug producenta: Nie zawiera parabenów ani siarczanów. Formuła zawierająca eliksir arganowy i proteiny jedwabiu nawilża, dodaje blasku i wygładza. Posiada delikatny, sygnaturowy zapach Balmain.


Szampon jest bardzo przyjemny w uzyciu i ma bardzo ladny zapach. Dobrze sie pieni i robi to co powinien czyli myje. Moja fanabaryjna skora glowy go lubi... i to jest bardzo wazne. Co do objetosci to jest efekt ale wiadomo, przy trzech wlosach w pieciu rzedach nie ma co oczekiwac cudow ;)

Opakowania sa proste... bialo - czarne a zawartosc to 300 ml. Jedyne co mnie do szalu doprowadza to ta cholerna pompka. Z zalozenia powinno byc to ulatwieniem ale niestety nie jest. Tak ciezko sie ja naciska, ze w momencie gdy mam mokre rece albo mam juz na nich troche szamponu... to naprawde dosteje szczekoscisku i wtedy zycze sobie butelke bez takiego "ulatwienia".


Wedlug producenta: Maska intensywnie pielęgnująca na włosy. Efekt: odbudowuje, odżywia, nadaje blask. Intensywnie naprawcza maska dla włosów naturalnych i po koloryzacji oraz zniszczonych. Formuła wzbogacona czystym organicznym olejem arganowym. Odbudowuje uszkodzenia spowodowane nadmiarem zabiegów fryzjerskich, odżywia i rewitalizuje włosy od wewnątrz. Nadaje włosom blask, pozostawia je miękkie.


Bardzo te maske lubie, przede wszystkim nie obciaza mi wlosow a ja wlasnie z maskami przewaznie mam problemy. Ma dobra konsystencje i cudny zapach a do tego sprawdza sie calkiem dobrze, wlosy sa miekkie i dobrze sie rozczesuja a do tego wygladaja zdrowa i sie wsciekle nie pusza. 200 ml w opakowaniu i musze przyznac, ze jest wydajna a to tez plus przy kosmetykach, ktore troche wiecej kosztuja.


Wedlug producenta: Nawilżający eliksir Arganowy do włosów. Efekt: nawilża, dodaje blasku, wygładza. Regenerujący eliksir z czystego organicznego oleju Arganowego. Błyskawicznie odżywia włosy zapewniając gładki i „zdrowy” look. Nie zostawia śladów we włosach.


Moje wlosy naleza do tych, co bez silikonow wygladaja starsznie, wiec skoro robia mi one dobrze... to je uzywam i koniec. A jak do tego mam jeszcze olejek arganowy... i calosc cudnie pachnie i dziala, to jest pelnia szczescia. Do tego szalenie wydajny, nie wiem ile mi zajmie zuzycie tych 100 ml.

***

Podsumowujac jak dla mnie bardzo przyjemne i sprawdzajace sie kosmetyki. Wiadomo z produktami do wlosow jest jak z wiekszoscia... albo beda pasowac albo nie. Ja jestem zadowolona i dalej bede z przyjemnoscia korzystac... a jak sie skoncza, to wtedy sie zastanowie czy kupie ponownie, czy moze siegne po cos innego.